Pastor Krzysztof

Krzysztof Pastor

Choreograf i inscenizator, dyrektor Polskiego Baletu Narodowego i stały choreograf Het Nationale Ballet w Amsterdamie. Jego nowe prace od dwudziestu lat pojawiają się regularnie w repertuarze Holenderskiego Baletu Narodowego. Wykonywane były także przez znane zespoły baletowe w Belgii, Izraelu, Niemczech, Polsce, Szwecji, Turcji, Wielkiej Brytanii i we Włoszech, na Litwie, Łotwie i Węgrzech, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Hongkongu, Australii i Nowej Zelandii. Pojawiały się w programach prestiżowych festiwali w Amsterdamie, Hadze i Edynburgu.

 

Jest wychowankiem Państwowej Szkoły Baletowej w rodzinnym Gdańsku. Kończąc ją kreował już rolę Królewicza w Królewnie Śnieżce Witolda Borkowskiego na scenie Opery Bałtyckiej. Zaangażował się jednak do Polskiego Teatru Tańca w Poznaniu pod dyrekcją Conrada Drzewieckiego (1975), gdzie w krótkim czasie okazał się jedną z czołowych młodych indywidualności artystycznych i podniesiony został do rangi solisty. Tańczył we wszystkich baletach Drzewieckiego; był m.in. solistą w jego słynnym Krzesanym Kilara i Chłopcem w pamiętnej choreografii III Symfonii „Pieśni o nocy” Szymanowskiego; objął też główne partie w Nocy rozjaśnionej Sándora Tótha i Listych intymnych Pavla Šmoka. „Praca z Conradem Drzewieckim – wspomina po latach – była ważnym okresem w moim życiu. Dla osiemnastolatka spotkanie z tak wielką indywidualnością artystyczną i zupełnie inną formą tańca stanowiło przygodę i wyzwanie. Czułem się nawet dumny, że tańczę w tym zespole”.

 

W poszukiwaniu nowych doświadczeń, po czterech latach przeniósł się do Teatru Wielkiego w Łodzi. Zajął tam pozycję pierwszego solisty baletu i objął główne partie: Alberta w Giselle, Księcia w Dziadku do orzechów, Wacława w Fontannie Bachczysaraju, Królewicza w Królewnie Śnieżce i inne.W lutym 1982 roku wyjechał z kraju do Niemiec, gdzie podjął na krótko pracę w zespole baletowym Theater Hof. Po roku podążył jednak dalej do Francji i został solistą Le Ballet de l'Opéra w Lyonie pod dyrekcją Gray'a Veredona. Pozostał tam przez dwa sezony, występując m.in. w baletach Veredona,Kurta Joossa iHansa van Manena. „Dopiero wtedy zrozumiałem, że tancerz jest w stanie tego samego wieczoru bardzo dobrze interpretować różne techniki tańca: balety klasyczne, modern, czy każde inne. Wówczas było to dla mnie szokujące, bo w Polsce nie było to takie oczywiste. Poza tym w Lyonie prawdziwym odkryciem był dla mnie Maison de la Danse, w którym seriami odbywały się spektakle baletowe i teatru tańca. Te przedstawienia działały mocno na moją wyobraźnię i uświadamiały mi bogactwo możliwości sztuki tanecznej”.

 

Zainspirowany bujnym życiem festiwalowym lyońskiego ośrodka baletowego, żądny dalszych inspiracji dla swych zainteresowań choreografią, postanowił przenieść się ostatecznie do Holandii, emanującej na całą Europę niezwykłą kreatywnością w dziedzinie baletu współczesnego. W 1985 roku dołączył do słynnego Het Nationale Ballet w Amsterdamie i pozostał tam przez następne dziesięć lat. Spełniły się jego zawodowe marzenia: „Holandia była miejscem, gdzie należało się znaleźć: Kylián i Nederlands Dans Theatre oraz Holenderski Balet Narodowy z trzema choreografami, Rudim van Dantzigiem, Hansem van Manenem, Toerem van Schaykiem; to było jak sen”. Występował w dużych, repertuarowych przedstawieniach Rudiego van Dantziga, Fredericka Ashtona, Petera Wrightai w neoklasycznych baletach George'a Balanchine'a. Tańczył choreografie van Manena i van Schayka; pracował z Maguy Marin, Carolyn Carlson i Niną Wiener, z Nilsem Christie, Nachem Duato, Janem Linkensem i Eduardem Lockiem. Śledził premiery innych holenderskich zespołów tańca współczesnego: Nederlands Dans Theater w Hadze, Scapino Ballet i Werkcentrum Dans w Rotterdamie, Intro-Danse w Arnhem. Obserwował doroczne prezentacje taneczne Holland Festival, Holland Dance Festival i Dutch Days of Dance. Trudno o lepszą szkołę kreatywności dla przyszłego choreografa.

 

„Twórczość choreograficzna pociągała mnie od samego początku. Już podczas pobytu w Lyonie zaczynałem coś próbować, ale nie miałem odwagi prosić o udział kolegów tancerzy, więc w rezultacie komponowałem choreografię na siebie samego. W Holandii chciałem uczestniczyć w warsztatach choreograficznych zaraz w pierwszym sezonie, ale ponieważ było bardzo wielu chętnych kolegów, więc zaproponowano mi bym poczekał. Zadebiutowałem rok później”. Swoją pierwszą choreografię kameralną zatańczył sam, zaproszony z występem gościnnym na międzynarodową galę baletową w Łodzi (1987). Po przygotowaniu kilku niewielkich prac do programów warsztatowych Holenderskiego Baletu Narodowego, wystawił tam balet Shostakovich-Chamber Symphony (1992), włączony wkrótce do głównego repertuaru zespołu. Odtąd poświęcił się pracy twórczej, realizując każdego roku kilka nowych baletów w Amsterdamie i wielu krajach. W tamtym okresie powstała także jego pierwsza polska choreografia III Symfonii Henryka Mikołaja Góreckiego, zrealizowana z baletem Teatru Wielkiego – Opery Narodowej (1994) i przyjęta wówczas jako znaczące wydarzenie w balecie warszawskim. Spektakularnym sukcesem młodego twórcy okazała się jednak Złota Nagroda Choreograficzna, przyznana mu w 1995 roku przez jury Międzynarodowego Konkursu Baletowego w Helsinkach za duet Detail IV do muzyki Zoltana Kodály'a.

 

Po zakończeniu kariery tancerza, w 1997 roku związał się jako choreograf z amerykańskim zespołem Washington Ballet, z którym zrealizował cztery balety: Piano Concerto Gershwina, Stop It! do muzyki Andrzeja Panufnika, Passing By (Bach, Crumb, Kodály) i Sonatę Brahmsa. W 1999 roku zajął natomiast podobną pozycję w Het Nationale Ballet i odtąd każdego roku tworzył tam nowe balety. Jego prace: Do Not Go Gentle... (2000) i Kurt Weill (2001) zostały uznane za wydarzenia artystyczne sezonów i jako takie były prezentowane w ramach festiwalu Holenderskie Dni Tańca. W efekcie artysta został wyróżniony Nagrodą Choreograficzną holenderskiej Dansersfonds (2000), a jego prowokujący multimedialny spektakl Kurt Weill był nominowany w trzech kategoriach do międzynarodowej nagrody „Benois de la Danse” w moskiewskim Teatrze Bolszoj (2001). Ukoronowaniem pozycji artysty w Holandii stało się powierzenie mu w styczniu 2003 roku prestiżowej funkcji choreografa-rezydenta Het Nationale Ballet, którą piastuje do dzisiaj wspólnie z legendarnym twórcą holenderskim Hansem van Manenem.

 

Pytany niedawno w wywiadzie Renaty Popkowicz-Tajchert o swoich mistrzów, mówił: „Ogromnie imponowała mi zawsze twórczość George'a Balanchine’a, jego kompozycje choreograficzne były prawdziwym przełomem w rozwoju sztuki baletowej. Odrzucił fabułę, a w jego pracach ciało tancerza odgrywało pierwszoplanową rolę, emanowało emocjami i pięknem ruchu. Cenię jego wyjątkową muzykalność i upartą skłonność do konfrontowania się z wybitnymi kompozytorami. Balanchine stworzył rodzaj pomostu między baletem klasycznym i współczesnym, pokazał jak wykorzystać technikę klasyczną w nowoczesnych formach. Dlatego pozostaje on dla mnie ważnym punktem odniesienia dla całego współczesnego baletu. Wysoko cenię także Hansa van Manena i Williama Forsythe'a, na których zresztą Balanchine także miał wielki wpływ. Mógłbym wymienić i innych jeszcze choreografów, którzy w sposób niezwykle twórczy operują techniką klasyczną”.

 

Szczyci się dziś dorobkiem choreograficznym liczącym już prawie 50 realizacji. Są wśród nich uznane krótsze formy baletowe, jak: cztery kolejne Details, Do Not Go Gentle..., In Light and Shadow, Tao, Si después de morir, Voice, Crossing Paths, Suite for Two, Visions at Dusk, Moving Rooms i najnowsze Dumbarton Dances. Zrealizował oryginalne wersje choreograficzne takich baletów repertuarowych, jak: Ognisty ptak Strawińskiego, Carmen Bizeta/Szczedrina, Sen nocy letniej Mendelssohna, Symfonia fantastyczna Berlioza i Szeherezada Rimskiego-Korsakowa. Stworzył też pełne rozmachu, autorskie balety pełnospektaklowe: Kurta Weilla i Don Giovanniego w Amsterdamie, Srebrny szal i Niebezpieczne związki w Rydze, Acid City w Wilnie, Tristana w Sztokholmie, Romea i Julię w Edynburgu. W czerwcu 2010 roku znów powrócił do Amsterdamu, gdzie zrealizował kolejny swój duży balet Nijinsky – Dancer, Clown, God, oparty na życiu i legendzie Wacława Niżyńskiego.

 

Jak pracuje nad swoimi baletami? „Najpierw jest pomysł choreograficzny, czasem muzyka, a potem materiał. Kroki opracowuję z tancerzami w sali baletowej. Moje stosunki z artystami są bardzo, bardzo ważne. Gdy byłem młodszy, chciałem być przez nich kochany, ale teraz mam świadomość, że czasem konflikt artystyczny nie jest taki zły. Może być bardzo owocny. Próby to zawsze walka różnych ego, ponieważ tancerze to ludzie o różnych charakterach. W Holenderskim Balecie Narodowym trzeba naprawdę tancerzy przekonać, zmotywować. Być może dlatego jest to tak twórczy zespół. Lubię pracować z ludźmi kreatywnymi, którzy wnoszą dużo umiejętności, ale też element konfrontacji. Uważam to za bardzo, bardzo istotne. Bywają momenty trudne, nawet denerwujące, ale wiem, że to jest dobre.”

 

Komponując choreografie, sięgał do muzyki Monteverdiego, Bacha, Vivaldiego, Mozarta, Berlioza, Mendelssohna, Chopina, Wagnera, Verdiego, Brucknera, Brahmsa i Rimskiego-Korsakowa; do Bartóka, Crumba, Gershwina, Kodály'ego, Maderny, Poulenca, Prokofiewa, Ravela, Strawińskiego, Szczedrina, Sznitkego, Szostakowicza, Weilla i innych kompozytorów XX wieku; także do polskich: Henryka Mikołaja Góreckiego, Witolda Lutosławskiego i Andrzeja Panufnika. Korzystał z wzorców literackich Szekspira i Moliera, Choderlosa de Laclos, Prospera Mérimée, Josepha Bédiera i Jeana Cocteau; z tekstów Dylena Thomasa, Bertolda Brechta i Wacława Niżyńskiego. Większość jego baletów była jednak owocem własnych fascynacji i koncepcji dramaturgicznych, własnego rozumienia współczesnych przetworzeń tańca klasycznego i bardzo osobistej interpretacji muzyki.

 

Gros jego choreografii powało dla Het Nationale Ballet w Amsterdamie. Ale tworzył również lub realizował swoje holenderskie balety dla zespołów w innych krajach. Były wśród nich: Washington Ballet, Królewski Balet Szwedzki, Scottish Ballet, Balet Izraelski, Balet Opery Drezdeńskiej, Królewski Balet Flamandzki, Donau Ballet, Narodowy Balet Litwy, Narodowy Balet Łotwy, Balet Teatru Opery w Ankarze, Narodowy Balet Węgierski, Australian Ballet, West Australian Ballet, Royal New Zealand Ballet i Hongkong Ballet. Komponował kameralne formy choreograficzne specjalnie dla znanych solistów baletu, w tym także dla czołowej gwiazdy moskiewskiego Baletu Bolszoj Svetlany Zakharovej, dla której zrealizował w 2007 roku duet finałowy ze swojego Tristana oraz popisowe solo z komicznego baletu Voice.

 

O stylu choreograficznym Krzysztofa Pastora pisała Maggie Foyer z brytyjskiego „Dance Europe”: „Jest owocem różnorodnego doświadczenia. Jego choreografia opiera się na zasobie baletowym w sposób na wskroś współczesny, a jednocześnie innowacyjny, z pełnym wykorzystaniem potencjału tancerzy. Skala jego twórczości obejmuje nawet niemal zapomniane kroki, jak gargouillade, czyli pas de chat z dodatkowymi ozdobnikami. Wykorzystał to ze wspaniałym efektem w Don Giovannim... Lubi utwory narracyjne, ale zawsze szuka nowego podejścia. Jego zdaniem ważne jest oddziaływanie emocjonalne. Gdy zaczynałem opracowywać swoje pierwsze choreografie w Holandii, odbierane to było jakbym przybył z innej planety, bo robiłem rzeczy dość emocjonalne w czasach, kiedy taniec był bardzo abstrakcyjny. Znane jest twierdzenie Hansa van Manena, że taniec to tylko taniec. Myślę jednak, że teraz to się zmieniło. Nawet w jego baletach bez fabuły czuje się podtekst emocjonalny. Si después de morir... do muzyki Mauricia Sotelo ma w sobie sugestię andaluzyjskiej namiętności, a inspirowany Bachem, klasycznie zbudowany utwór In Light and Shadow wyczarowuje świat baroku. Ostry monochromatyczny charakter baletu Crossing Paths pełen jest napięcia wydestylowanej namiętności, a Moving Rooms to dzieło agresywnie nerwowe. Każdy jego utwór ma odrębny charakter, tworząc atmosferę wyjątkowości”.

 

Jego prace choreograficzne pojawiały się w festiwalowych programach Holland Festival, Dutch Days of Dance, Holland Dance Festival i Edinburgh Festival. Były pokazywane przez Het Nationale Ballet podczas tournée po Holandii, Francji, Kanadzie i Wielkiej Brytanii, zaś Australian Ballet przywiózł jego Symfonię fantastyczną na swoje prestiżowe występy gościnne do Paryża (2008). Zasiadał w jury międzynarodowych konkursów choreograficznych w Groningen i Kopenhadze, Konkursu Eurowizji dla Młodych Tancerzy w Warszawie i Międzynarodowego Konkursu Baletowego w Nowym Jorku – wszędzie jako polski choreograf, choć reprezentant Holenderskiego Baletu Narodowego.

 

Tymczasem w Polsce właściwie zapomniano o Krzysztofie Pastorze, chociaż przez minione lata jego nieobecności twórczej w kraju nie pojawił się właściwie żaden nowy, znaczący polski talent choreograficzny. Rzadko też docierały do nas echa prasowe jego zagranicznych sukcesów. „Moja praca za granicą nie była raczej dostrzegana w kraju. Szczerze mówiąc nieco cierpiałem z tego powodu, choć pracowałem w tak wielu fantastycznych miejscach. Wydawało mi się, że zniknąłem z Polski na zawsze. Nie mówię tu o czyjejś winie, los po prostu tak się potoczył. Przyjmując jednak zaproszenia z innych krajów, często zadawałem sobie pytanie: dlaczego nie mam żadnych propozycji z Polski. W końcu okazało się, że warto było czekać – znaleźli się ludzie, którzy tu na mnie czekali”.

 

Sprowadzenie wybitnego choreografa do kraju i powierzenie mu dyrekcji baletu Opery Narodowej rozważali już wcześniejsi dyrektorzy Teatru Wielkiego w Warszawie. Podejmowali nawet w tej sprawie sondażowe rozmowy, ale nie mieli odwagi przyjąć i wesprzeć podstawowego postulatu Krzysztofa Pastora. Pracując od lat na Zachodzie w warunkach autonomii sztuki baletowej, a przynajmniej jej niezależności artystycznej w łonie teatru operowego, uzależniał swoją decyzję od zmian organizacyjnych w Teatrze Wielkim, chciał uniezależnienia baletu od Opery Narodowej jako wydzielonego Polskiego Baletu Narodowego. Tę reformatorską ideę podjął dopiero i poparł były minister kultury Waldemar Dąbrowski, kierujący ponownie Teatrem Wielkim od 2008 roku. Zaproszony do Warszawy, by zrealizować swojego Tristana, Pastor otrzymał wreszcie takie gwarancje i zdecydował się przyjąć dyrekcję Polskiego Baletu Narodowego, wyodrębnionego wkrótce w strukturze organizacyjnej Teatru Wielkiego decyzją ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zdrojewskiego z 29 kwietnia 2009 roku.

 

Zadeklarował wówczas : „Polski Balet Narodowy jest największym zespołem baletowym w Polsce, pełnym świetnych tancerzy polskich i zagranicznych, którzy gwarantują wysoki poziom przedstawień. Powinien on odzwierciedlać charakter, energię i aspiracje polskiego społeczeństwa. Dlatego troszcząc się o naszą tradycję, obok pielęgnowania baletów klasycznych, zamierzam budować atrakcyjny i zróżnicowany repertuar, w którym znajdą się znaczące osiągnięcia polskiej i międzynarodowej sztuki baletowej XX i XXI wieku. Będę również zapraszał do współpracy artystów, którzy decydują o współczesnym obliczu i przyszłości baletu w Polsce i na świecie. Uczynię co w mojej mocy, aby pojawienie się Polskiego Baletu Narodowego, obok czołowych zespołów artystycznych naszego kraju, nie było jedynie powierzchowną zmianą szyldu. Pragnę, aby był to zespół młody, dynamiczny i kreatywny, by jego międzynarodowy skład wzbogacał i inspirował kulturę polską, gwarantując jednocześnie nasz unikalny charakter narodowy”.

 

Od tego momentu zrealizował już z Polskim Baletem Narodowym trzy swoje wcześniejsze balety: Wagnerowskiego Tristana, Kurta Weilla z muzyką tytułowego kompozytora oraz In Light and Shadow do muzyki Bacha. Pracuje nad nowym baletem autorskim I przejdą deszcze... do muzyki wybranych utworów Henryka Mikołaja Góreckiego. Nie zamierza jednak wypełniać repertuaru wyłącznie własnymi baletami, przeciwnie – zaplanował już wiele gościnnych realizacji choreograficznych. Jako dyrektor, podjął natomiast zdecydowane kroki w kierunku reformy baletu warszawskiego. Wytyczył program rozwoju artystycznego zespołu na najbliższe sezony i zintensyfikował jego codzienną pracę, także pod okiem zapraszanych pedagogów i baletmistrzów zagranicznych. Wprowadził doroczne warsztaty dla młodych polskich choreografów. Zapoczątkował zmiany organizacyjne i weryfikację artystyczną zespołu. Podjął starania o wprowadzenie systemu transformacji zawodowej dla polskich tancerzy baletowych zbliżających się do końca kariery. Zacieśnia zaniechaną w ostatnich latach współpracę z warszawską szkołą baletową i stale wzbogaca skład osobowy zespołu o nowych tancerzy polskich i zagranicznych. Zainicjował także wrześniowy festiwal Dni Sztuki Tańca w Teatrze Wielkim, aby poszerzyć ofertę artystyczną dla warszawskiej publiczności baletowej.

 

Czy wierzy w efekty swojego zaangażowania na rzecz Polskiego Baletu Narodowego, skoro balet nie jest u nas tak popularny jak w Holandii, zwłaszcza wśród młodych widzów? W wywiadzie dla „Twojej Muzy” przypominał: „Są kraje, gdzie taniec wypełnia i porywa widownię. Tak bywa w Ameryce, w Holandii, Francji, Rosji, Wielkiej Brytanii. Generalnie, wielu młodych ludzi uważa jednak, że balet jest sztuką nudną. Jeśli więc przy pierwszym zetknięciu z baletem coś ich nie porwie – będą być może straceni dla tej sztuki na zawsze... Taniec artystyczny musi budzić głębokie, autentyczne przeżycia, prowokować i zachwycać, poruszać, dawać do myślenia, pokazywać ludzkie namiętności. Balet musi być sztuką żywą. Powinien oczywiście z szacunkiem patrzeć w przeszłość, ale też śmiało wkraczać w przyszłość. Prowokować nie dla samej prowokacji, ale dla intelektualnego fermentu”. I dodawał przy innej okazji: „Wierzę, że uda się nam wiele osiągnąć. W końcu tak znaczący w Europie i tak ambitny kraj jak Polska, z jej wielkim potencjałem artystycznym i dorobkiem kulturalnym, stać chyba na to, aby zapewnić właściwe warunki funkcjonowania swojemu Baletowi Narodowemu. Oddałem się w tej sprawie do dyspozycji. I nie chodzi o to, że jestem pracoholikiem, to po prostu moja ogromna pasja”.

 

W uznaniu dotychczasowych wysiłków na rzecz „baletowej rewolucji” Krzysztof Pastor znalazł się w 2009 roku wśród Polaków godnych podziwu w rankingu magazynu „Maleman”. Otrzymał też Statuetką Terpsychory'2010, przyznaną mu przez Związek Artystów Scen Polskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie sztuki baletowej.

 

fot. Łukasz Murgrabia

Powrót do góry