"Ofelia"

 

30 marca 2019 w Sali im. Wojciecha Drabowicza miała miejsce premiera „Ofelii” Jerzego Fryderyka Wojciechowska, opery w jednym akcie na podstawie dramatu Stanisława Wyspiańskiego. Utwór wybrano do realizacji scenicznej jako finalistę konkursu Metafory Rzeczywistości w 2017 organizowanego przez Teatr Polski w Poznaniu oraz Teatr Wielki im. Stanisława Moniuszki. Reżyserował Krzysztof Cicheński, kierownictwo muzyczne objął Grzegorz Wierus.

 

"Pomimo kameralnego składu, złożonego zaledwie z siedmiu instrumentów, kompozytor operował nim z dużym wyczuciem, tworząc ciekawe faktury i plany brzmieniowe. Pojawiały się też zarówno aluzyjne nawiązania do muzyki popularnej, jak i konwencjonalne imitazione della natura (szemranie wody, odgłosy ptaków), które dookreślały miejsce lub okoliczności. […]

Autorskim zabiegiem dramaturgicznym Wojciechowskiego było wprowadzenie drugiej Ofelii, być może jej alter ego. Strategia ta zasługuje na uwagę z co najmniej kilku powodów – pozwoliła na muzyczne urozmaicenie w postaci duetów, jak i interakcji między śpiewaczkami, wzbogacając znacznie  partyturę. […]

Wojciechowski w swojej twórczości stosuje chętnie technikę palimpsestu, poszczególne dzieła rozwijane są na bazie wcześniejszych utworów. Często wpleciony cytat w powiązaniu z tematyką staje się kanwą dla całej kompozycji. W Ofelii także kompozytor stosuje wypracowaną przez siebie technikę – wykorzystuje materiał muzyczny piosenek amerykańskiej gwiazdy pop Britney Spears, który wplata w narrację prowadzoną przez Wyspiańskiego. Unika przy tym banału i tak modnego dzisiaj postmodernistycznego polistylizmu zacierając kontury oryginału i pozostawiając go jedynie w sferze aluzji i pewnych niedopowiedzeń. Tworzy w ten sposób również pewien rodzaj intertekstualnej gry,  która pozwala spojrzeć na Ofelię poprzez pryzmat czasów współczesnych.

Opiekę reżyserską i dramaturgiczną nad przedstawieniem pełnił Krzysztof Cicheński. Nie była to jego pierwsza konfrontacja z operą, jak również z dość trudną Salą im. Wojciecha Drabowicza, w której odbywało się przedstawienie. Na odbiór opery największe znaczenie miała zmiana ustawienia sceny, która umieszczona została wzdłuż dłuższego boku sali, tworząc w ten sposób niezwykle szeroką przestrzeń do gry aktorskiej i stwarzając niespodziewanie intymną relację między artystami, a publicznością. Intymność tę doskonale wykorzystała Maria Domżał wcielająca się w główną Ofelię […]. Młoda śpiewaczka rzetelnie i z dużym wyczuciem interpretowała muzyczny zapis, to ona musiała przez niemal godzinę utrzymać uwagę widza."

Maria Majewska, Glissando.pl

 

"Ta opera, wbrew pierwszemu wrażeniu, nie powiela stereotypów, a dyskutuje z nimi. Stawia pytania o kobiecość, dziewczęcość, o konstrukty, które stworzone w zamierzchłych wiekach wciąż dają o sobie znać, wciąż krępują nas w bezrefleksyjnie odgrywanych rolach. Kobieta-matka, kobieta-córka, kobieta-celebrytka, kobieta-kochanka, kobieta-dziewica... A może by tak wyjść poza te role, rozebrać kanony literackie, muzyczne czy teatralne, i spojrzeć na kobietę bez oczekiwań, założeń i strachu? […]

Ofelia Wojciechowskiego to niezwykle intensywny, frapujący spektakl, w którym przeplatają się wizje Ofelii Wyspiańskiego, Szekspira i popkulturowe kody. Wizje te ścierają się i wychodzą poza siebie. Bohaterki, mimo ograniczającego, pełnego stereotypowych przekonań tekstu Wyspiańskiego, wyzwalają się. […]

Sztuka nie przemawiałaby do mnie tak bardzo, gdyby nie świetna muzyka Wojciechowskiego. Jej łagodne brzmienie z pewnością zaskoczyłoby sceptyków muzyki współczesnej. Delikatne nawiązania do wodnej aury, a przede wszystkim zgrabnie wplecione cytaty z piosenek sprawiły, że muzyka niosła fabułę, była w pełnej symbiozie z tym co na scenie, a jednocześnie tworzyła osobną opowieść. Kameralny skład mógłby być ryzykiem gdyby nie pewny, mocny skład Orkiestry Kameralnej Teatru Wielkiego pod dyrekcją Grzegorza Wierusa. Bardzo czytelna artykulacja, świetne frazowanie, przemyślane rozplanowanie dynamiki. Wojciechowski dał się poznać jako kompozytor świetnie czujący operę, a wraz z Cicheńskim okazali się artystami nie tylko doskonale znającymi swój fach, ale także z odpowiedzialnością i empatią wykonującymi swoje zadanie. Brawo!"

Aleksandra Kujawiak, kultura.poznan.pl

 

"Maria Domżal, Maria Antkowiak i Diana Cristescu (odpowiedzialna również za choreografię spektaklu) – to solistki, które niezwykle trafnie i subtelnie, ale jednocześnie wyraźnie i dobitnie przedstawiły role Ofelii. Jedna bohaterka w trzech postaciach, choć tak naprawdę trzy osobowości: każda inna, odrębna, chociaż wciąż w pewien sposób niesprzeczna z pozostałymi. Kameralna Orkiestra Teatru Wielkiego w Poznaniu, skryta nieco u boku sceny, zbudowała ten wieczór muzyką, której ekspresja współgrała idealnie z tym, co działo się na scenie. A na scenie – zainstalowane rośliny, tapeta przywołująca słynny obraz topielicy i podkreślająca sztuczność całej tej konstrukcji, wanna (któreś z kolei nawiązanie do topielicy, jak również dialog z wideoklipem Britney Spears, w którym bohaterka topi się w wannie) i lustro, w którym przegląda się Ofelia z ogoloną głową, konfrontując się w ten sposób tym razem nie ze światem, ale z samą sobą."

Marta Szymańska, Kultura na co dzień

 

"Tu przyznam się z pewnym zażenowaniem, że nie przeczytałem informacji zawartych w programie i w zapowiedziach przed obejrzeniem i wysłuchaniem Ofelii, no i nie znam życiorysu oraz artystycznego dorobku Britney Spears. W związku z tym nie byłem w stanie w ubóstwie mego ducha wychwycić żadnych sygnałów dekonstrukcyjno-feministycznych, które owszem, opisałem powyżej, lecz dopiero po zapoznaniu się post factum z materiałem lekturowym, dołączonym do przedstawienia i jeszcze materiałem dodatkowym, znalezionym w Internecie (przy okazji odkryłem, że wideoklip Everytime jest naprawdę mocny i dobrze zrobiony).

Jednakowoż (teraz będzie najważniejsze) pomimo tego nieprzygotowania, spektakl bardzo mi się podobał: dwie piękne kobiety obdarzone niebiańskimi głosami w iście anielskim natchnieniu wyśpiewywały mistrzowsko skomponowaną partyturę wokalną Wojciechowskiego, osiągając zwłaszcza w świetnie zgranych duetach harmonię, którą chciałoby się podziwiać wiecznie, wołając w duchu: „Trwaj chwilo, jesteś piękna!”. Muzyczna wartość dzieła Wojciechowskiego i znakomite wykonanie tegoż dzieła (włączam do niniejszego peanu także wielkie uznanie dla Kameralnej Orkiestry Teatru Wielkiego i jej dyrygenta, Grzegorza Wierusa) zdominowały mój odbiór Ofelii, czyniąc mnie mocno uodpornionym na wszelkie dekonstrukcyjno-feministyczne sygnały. Obecność i aktywność trzeciej pięknej kobiety – Diany Cristescu – odebrałem jako czynnik rytmizujący sceniczną akcję, będący przeciwwagą dla tekstu, kontrapunktujący jego momentami ckliwą, „quasi-ludową” liryczność, sprzyjający atonalnej muzyce.

Czyli coś jednak do mnie dotarło, ale słabo i mało konkretnie. Wstyd mi trochę, bo mój odbiór Ofelii był chyba dość mocno nachylony w stronę fallogocentryzmu. Ale zasadniczo mi się bardzo podobało, tyle że nie z tych powodów, co trzeba."

Juliusz Tyszka, teatralny.pl

Powrót do góry